Niepozorny dom z ogrodem pod Radzyminem, a za bramą… psio-koci raj! Tymczasowa przystań dla zwierzaków na życiowym zakręcie, porzuconych, zagubionych, osieroconych. I hospicjum dla tych starych i chorych, których nikt już nie zechce. Poznajcie naszego Skrzata i cudownych ludzi, którzy pomagają nam ratować zwierzęta.
Stary, ślepy, głuchy i… szczęśliwy! Skrzat, nasz 5-tysięczny Adopciak
Skrzatowi w wieku 12 lat zawalił się świat. Jego opiekun zmarł, a on, niewidomy i niesłyszący, trafił do schroniska w Opocznie, gdzie miał dzielić boks z młodszymi i silniejszymi psami. Dla takiego psa to wyrok, wystarczy iskra, żeby doszło do tragedii. Nie mogliśmy na to pozwolić.
„Tymczas potrzebny na cito!” – nasza wolontariuszka Magda, która działa w tym schronisku, od razu wiedziała do kogo zadzwonić. – „Pani Helenko, pomoże Pani?” „No pewnie, dawajcie go!” – Pani Helenka nie wahała się ani chwili. Jeszcze tego samego dnia Skrzat pojechał w drogę do psiego raju pod Radzyminem. Dołączył do bandy niechcianych wyrzutków, które tam dostają nowe życie.
Na posesji Pani Helenki i Pana Jurka żyje dziś 11
psów i 24 koty. Czasem jest ich więcej, czasem mniej, jedne odchodzą, nowe
przychodzą. Ile zwierząt już uratowali? Setki? Tysiące? Nie pamiętają, nie
liczą. Robią to od 20 lat.
„Na początku cały czas szczekał, dzień i noc.” – wspomina Pani Helenka – „Nagle znalazł się w nieznanym miejscu, czuł, że wokół są inne psy, ale ich nie widział. Musiał być przerażony, biedaczysko. Umieściliśmy go w klatce kennelowej, żeby poczuł się bezpieczniej. Od razu ją polubił, lubi do dziś. Już nie szczeka, odzyskał spokój, sam wychodzi na spacery po ogrodzie. Całkiem dziarski z niego dziadunio.”
„Ten pies już tyle przeżył, że nie będę mu na stare lata mieszać w głowie. Tu się dobrze poczuł, niech tu już dożyje swoich dni.”
Psia gromadka przywykła, że w domu co
chwilę pojawiają się nowe psy, więc do awantur raczej nie dochodzi, choć trzeba
uważać przy karmieniu. Miski wydawane są po kolei. Sumo, Berni, Bodzio, Sparky,
Zuzia… Skrzat jada w swojej klatce, dla bezpieczeństwa. Większość z nich to
życiowe rozbitki, których nikt nie chce, stare, chore, niepełnosprawne.
Sparky jest najmłodszy, ma tylko 4 lata, ale jako
szczeniak został postrzelony i ma całkowity niedowład tylnych łapek. Ciągnie
pupę za sobą, nie trzyma kału, trzeba mu wyciskać pęcherz kilka razy dziennie. „Szkoda
go” – mówi Pani Helenka – „Widać jak chciałby pobiegać z innymi, aż się
wyrywa. A ciało nie pozwala.” Ale w jego oczach widać chęć życia, szuka
kontaktu z człowiekiem, domaga się głasków. Takie psy jak Sparky zostają u Pani
Helenki na stałe – chyba że zdarzy się ktoś, kto chce i potrafi zaopiekować się
niepełnosprawnym psem. Ale to rzadkość.
Skrzat też może już spać spokojnie. Po
kilku tygodniach Pani Helenka z mężem zdecydowali się na adopcję. „Ten pies
już tyle przeżył, że nie będę mu na stare lata mieszać w głowie. Tu się dobrze
poczuł, niech tu już dożyje swoich dni.”
Z Warszawy do
Radzymina, bez doświadczenia z psami i z alergią na sierść. Można? Można!
„Uciekliśmy z Warszawy na wieś 20 lat temu. Wzięliśmy wtedy sunię Zorinkę i ona miała być jedyna, bo ja mam alergię na sierść. W mieście nigdy nie mieliśmy zwierzaka.” – opowiada Pani Helenka – „Ale zaraz potem znaleźliśmy pod apteką w Radzyminie wychudzonego owczarka. No to zabraliśmy. Potem kolejne same przychodziły, ze wsi, z lasu. Ja mam dobrą lekarkę, dobrała mi leki na tę moją alergię. I tak już zostało, zawsze mamy te kilka, kilkanaście psów, kotów więcej.
Potem zaczęliśmy współpracować z fundacjami.
Jak trzeba zwierzaka leczyć czy operować, to moja karta nie zawsze wytrzyma,
czasem pieniędzy brakuje. Wtedy fundacja pomaga.
Pomagają też
behawioryści, bo czasem pies jest trudny. Pamiętam, jak kiedyś taki mały
terierek rzucił się na Barriego, dużo większego psa. Ja wtedy spanikowałam,
bałam się że ten pies zwariował, że trzeba będzie go uśpić. Ale przyjechała
behawiorystka, wytłumaczyła, pokazała jak się z takim psem pracuje. I
podziałało.
Ja przez te 20
lat też się dużo nauczyłam, od fundacji, behawiorystów, weterynarzy. Mamy tu w
Radzyminie taką świetną Panią Doktor, Anetę Wiktorowicz. Tylko u niej leczę
zwierzaki, bo to mądra lekarka, z ogromnym sercem, z empatią. Każdego ratujemy
do końca, ale czasem trzeba podjąć tę najtrudniejszą decyzję. Przy starych,
chorych psach wiadomo, że śmierć musi przyjść i najważniejsze, żeby nie
cierpiał. Ona w tym pomaga, wie, kiedy
to zrobić. Lepiej o godzinę za wcześnie, niż o dwie za późno.”
„Wyleczę, odkarmię, odchucham i niech idą w dobre ręce. Tyle kolejnych czeka na szansę.”
Z
programem Adopciaki.pl Pani Helenka współpracuje od 4 lat. Większość zwierząt,
które trafiają do niej z Fundacji, zostaje tu tylko przez chwilę, na czas
przygotowania do adopcji.
„Wyleczę,
odkarmię, odchucham i niech idą w dobre ręce. Tyle kolejnych czeka na szansę.” – mówi. – „Pewnie, że trudno się rozstać,
człowiek się przywiązuje, to jakby dziecko oddać. Ale jak potem widzę, że
zwierzak szczęśliwy, że ma dobre życie, to i ja jestem szczęśliwa.
Pamiętam, jak
przywieźliście mi tę sunię, wielką, w typie bernardyna. Była zima, noc, ona wychudzona,
wymarznięta, z łańcucha zdjęta. Miała 40 stopni gorączki, ślinianki tak
spuchnięte, że mi się w ręce nie mieściły. Doszła u nas do siebie, a potem
znaleźliście jej taką fajną rodzinę z Kielc, lekarze, z pięknym domem, mieli
już wcześniej dużego psa. Oni do dziś mi przysyłają zdjęcia Beluni, jak się
uśmiecha, jak się wyleguje w tym ich wielkim ogrodzie. Serce rośnie, jak się to
widzi. To jest fajna sprawa, jak można pomagać.”
Pies dla mnie czy
ja dla psa?
Zwykle kiedy wybieramy psa czy kota, którego
chcemy adoptować, bierzemy pod uwagę szereg kryteriów. Czy nam się podoba, czy
ma odpowiedni charakter, wielkość, płeć, czy dogada się z naszymi dziećmi i
innymi zwierzakami, czy będzie pasował do naszego stylu życia. W programie
Adopciaki.pl sami zachęcamy do takich racjonalnych i przemyślanych decyzji –
dzięki temu unikamy rozczarowań i zwrotów z adopcji.
„Wiadomo, za każdym razem swoje trzeba wypłakać. Ale jak chcesz pomagać, to nie możesz się rozczulać nad sobą.”
Ale tacy ludzie jak Pani Helenka i Pan Jurek myślą o tym inaczej:
„To jest kwestia
podejścia, czy bierzesz zwierzaka, żeby spełniał Twoje potrzeby czy po prostu chcesz
mu pomóc. Bo on może Ci się nawet nie podobać. Może nie okazywać wdzięczności,
uczuć, czegokolwiek. Może żyć w swoim świecie, obojętny, wycofany, taki trochę
autystyczny. Taki, że niby nic z niego nie ma, tylko robota i wydatki. I teraz
musisz wiedzieć, czy chcesz dawać czy dostawać.
Ja nie mam
oczekiwań wobec zwierząt. Cieszę się, jak widzę, że jest spokojny, że mu
ciepło, że nic go nie boli. I nawet jak niedługo pożyje, nawet jeśli ciężko zachoruje
i trzeba pomóc mu odejść, to przynajmniej dobrze sobie pożył na koniec. No
i odchodzi ważny, zaopiekowany, a nie
samotnie w schroniskowym boksie czy gdzieś pod krzakiem.
Pamiętam takiego
psa z wielkim nowotworem w oku. Cierpiał okropnie, a dr Wiktorowicz nie mogła
uśmierzyć bólu, bo miał książkową lekooporność. Nic nie pomagało. Bałyśmy się,
że nawet na znieczulenie do uśpienia nie zareaguje, ale udało się, odszedł bez
cierpienia. Nie chcę myśleć, ile by się jeszcze musiał nacierpieć, gdyby do nas
nie trafił. Wiadomo, za każdym razem swoje
trzeba wypłakać. Ale jak chcesz pomagać, to nie możesz się rozczulać nad sobą.”
Nie bójcie się adopcji
starszych psów, to wspaniali kompani!
Wiemy z doświadczenia, że im pies
starszy, tym jego szanse na adopcję maleją. Po 6-7 roku życia prawie do zera. A
przecież, zwłaszcza dla małych czy średniej wielkości kundelków, to dopiero
połowa życia! Owszem, nie są już puchatymi kulkami, ale mają mnóstwo zalet.
„Starszy pies
może być wspaniałym kompanem” –
mówi Małgorzata Kiełtyka, behawiorystka firmy BEST FRIENDS współpracującej z programem Adopciaki.pl – „Po
pierwsze jego charakter jest już ukształtowany. Wiemy, co z niego wyrośnie, bo
już wyrosło. Co nie znaczy, że starszy
pies już się niczego nie nauczy, to mit. Miewam na szkoleniach 10-letnie psy,
które uczą się szybciej niż 2-latki.
Kolejnym mitem
jest to, że taki pies się do nas nie przywiąże. Często bywa wręcz przeciwnie.
Uwaga młodego psa jest bardziej skierowana na zewnątrz, starszy częściej szuka
oparcia w opiekunie, nie rzuca już wyzwań całemu światu. Poza tym starszy pies nie potrzebuje aż
takiej dawki ruchu i stymulacji jak młodziak, choć przy dobrym zdrowiu potrafi
dziarsko biegać do późnych lat. Ale zwykle więcej śpi i jest mniej absorbujący,
co przy naszym zapracowanym trybie życia nie jest bez znaczenia.”
„Starszy, spokojny pies to dla starszych ludzi najlepsze lekarstwo.”
„Starszy pies jest dla starszej osoby idealnym
rozwiązaniem” –
dodaje Pani Helenka – „Starsi ludzie nie muszą się ścigać z młodością.
Powinni chodzić, bo to zdrowe, ale wolno, uważnie, żeby się nie
przewrócić. Młody pies pobiegnie, szarpnie, wpadnie pod nogi i o wypadek
nietrudno. Starszy będzie chodził wolniej, spokojniej, więc właściciel też.
Wtedy rytm serca się wycisza, ciśnienie stabilizuje, a nieśpieszne spacery poprawiają nastrój – samo zdrowie. Ze starszym psem bierze się te same leki, rozumie się, że boli łapka czy kręgosłup, bo właściciela też boli. Starszy, spokojny pies to dla starszych ludzi najlepsze lekarstwo.”
Pani Helenko, serdecznie dziękujemy za
Pani wielkie serce i pomoc w ratowaniu zwierzaków i życzymy samych szczęśliwych
zakończeń! A dla Skrzata mamy prezent od naszego partnera, firmy Purina: roczny
zapas specjalistycznej karmy, Purina Pro Plan OptiAge, która psom seniorom pomagając pozostać
aktywnym na dłużej. Całej futrzastej gromadce życzymy zdrowia i… smacznego!
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ
O OPIECE NAD STARSZYM PSEM:
- Adopcja seniora – prawdy i mity PRZECZYTAJ NASZ PORADNIK
- Jak zadbać o psiego seniora? PRZECZYTAJ NASZ PORADNIK
CHCESZ RAZEM Z
NAMI POMAGAĆ ZWIERZAKOM?
Dołącz do nas jako dom tymczasowy,
darczyńca albo partner! ZOBACZ JAK MOŻESZ TO ZROBIĆ
ZOBACZ O CO JESZCZE DBA PURINA
Purina Polska jest strategicznym
partnerem programu Adopciaki.pl od 2015, pomaga nam w promocji zwierząt do
adopcji, dofinansowuje ich utrzymanie w domach tymczasowych i przekazuje zapas
karmy dobranej do ich indywidualnych potrzeb. Ale Purina dba też o wiele innych
spraw, ważnych dla zwierząt, ich opiekunów i planety. DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O ZOBOWIĄZANIACH PURINY