WYCHOWANIE I PSYCHOLOGIA

01.12.2017

CZY PIES ZA NAMI TĘSKNI?

Każdy kochający opiekun psa, kiedy oddaje go do naszego hoteliku, martwi się, że pies będzie za nim tęsknił. Z jednej strony nie chce, żeby pies cierpiał, z drugiej jednak uważa, że jeśli pies kocha rodzinę i jest do niej przywiązany, to po prostu nie może nie tęsknić. Wiele razy spotkałam się z reakcjami: „no jak to, my za nim tęsknimy, a na zdjęciach widać, że on dobrze się bawi". 

To jak to jest z tą słynną psią wiernością i przywiązaniem?

Kluczem do zrozumienia jest pamiętanie o tym, że psy żyją w „tu i teraz”. Przeszłości już nie ma, przyszłość jeszcze nie nadeszła, rzeczywiste jest to, co dzieje się w danej chwili. My, ludzie, myślami wciąż jesteśmy zanurzeni w przeszłości lub wybiegamy do przodu: rozpamiętujemy, wspominamy, planujemy, martwimy się o przyszłość lub cieszymy na to, co ma nastąpić. Bycie tu i teraz to stan łatwo dostępny dzieciom, później zaś musimy go specjalnie przywoływać np. w medytacji czy za pomocą różnych technik pracy z umysłem. Pies w takim stanie przebywa w sposób naturalny. Nie potrafi myśleć abstrakcyjnie, ale przechowuje w mózgu pamięć o dobrych i złych doświadczeniach, a także uczy się konsekwencji swoich zachowań i zjawisk występujących w otoczeniu. A więc: jedziemy samochodem – super, będzie wycieczka do lasu; pan bierze smycz – hurra, idziemy spacer; zapachniało lekarstwami – niedobrze, będzie bolało. Pani ściąga z pawlacza walizkę i zaczyna się pakować. Jeśli pies widzi to po raz pierwszy, jest po prostu zaciekawiony albo obojętny. Jeśli kilka razy po takim pakowaniu pani zniknęła, a pies został gdzieś wywieziony, zaczyna się niepokoić i stresować, bo pamięta, że szykują się zmiany, że dotychczasowy porządek rzeczy zaraz się rozpadnie, że jego świat przestanie być przewidywalny.

Dla zdrowych, zrównoważonych psychicznie psów rozstanie z opiekunem jest stresem, ale taki pies potrafi sobie ze stresem poradzić. Po odjeździe opiekuna pies jest często zdezorientowany. Z jednej strony pociąga go nasz ogród, inne psy, oferowane zabawy, ale z drugiej – odczuwa niepokój, podbiega do furtki, węszy w pokoju, w którym przed chwilą była pani („wszystko fajnie, ale gdzie jest pani?”). Teraz chodzi o to, aby otoczenie, w którym znalazł się pies - czyli ja i mój hotel - było dla niego na tyle bezpieczne, atrakcyjne i pociągające, żeby zanurzył się w tej nowej rzeczywistości i przestał popatrywać w stronę furtki. To, jak pies zniesie rozstanie, zależy od mnóstwa czynników: predyspozycji genetycznych, aktualnego nastroju i stanu zdrowia, relacji z właścicielem, poprzednich doświadczeń z rozstawaniem, wieku itd.

Psi goście, którzy odwiedzają nas często np. kilka razy w roku, szybko uczą się, że to jest takie miejsce, do którego się przyjeżdża, ale z którego się wraca. Może traktują pobyt u nas jak przedłużone wyjście do parku czy na plac zabaw dla psów? Tu też są inne psy, długie spacery i luźne bieganie po łąkach. Są zabawki, przyjaźni ludzie, regularne posiłki takie jak w domu i sporo miłych przekąsek między posiłkami. Jest tak jak w domu, choć trochę inaczej. Na koniec zjawia się rodzina, a pies zawsze bardzo się cieszy. Podczas następnego pobytu cieszy się, kiedy widzi mnie i witamy się serdecznie.

Czy to znaczy, że pies zdradza swoją rodzinę, kiedy dobrze się u nas czuje i dobrze bawi? Nie. Psy są zwierzętami stadnymi i w naturalny sposób łatwo łączą się w grupy. Ale kto powiedział, że pies potrafi nawiązać relację tylko z tą jedną, jedyną grupą - swoją rodziną? Jak widać takich grup może być więcej. Rodzina, w której na co dzień żyje pies, to jego podstawowa grupa, ale na szczęście dla siebie potrafi zaprzyjaźnić się też z innymi ludźmi i psami. Kiedy rodzina znika, to żeby przetrwać, pies dołącza do stada, które jest w hotelu.

Pamiętam słowa zmarłej niedawno wolonatariuszki Ani Kosk, która powierzyła mi na czas swojego wyjazdu malutkiego maltańczyka, pieska z licznymi problemami psychicznymi po ciężkich przeżyciach. Ania razem z behawiorystką włożyły wiele pracy, aby Szycek mógł w miarę bezkolizyjnie funkcjonować wśród ludzi. Po kilku dniach od rozstania Ania zobaczyła na fejsbuku zdjęcie zadowolonego Szycka maszerującego z kolegą na spacer. I powiedziała „Cieszę się, że mój psi synek tak dobrze sobie radzi beze mnie. O to mi chodziło!”. Powinniśmy dążyć do tego, aby nasz pies był pewny siebie i silny psychicznie, miał oparcie w sobie, a nie wyłącznie w swoim opiekunie. I cieszyć się, że dobrze znosi rozstanie z nami, swoją rodziną. Cieszyć się, kiedy on cieszy się jak szalony, gdy wracamy po niego. Żaden z naszych gości nie zapomniał swojego opiekuna czy opiekunki, nie pogniewał się na nich, że go zostawili, nie musiał „wybaczać” im rozłąki. Po prostu cieszy się na widok rodziny „Super, teraz będzie tak jak przedtem. Znajome zapachy, znajomy dotyk, znajome rytuały, moje miejsce w samochodzie!”. I gładko przechodzi z rzeczywistości hotelowej do tej domowej. Kiedy następnym razem przyjedzie do nas, nosem rozpozna :”Ok, znam to. Już tak było. Psy, spacery, zabawy. Za płotem inne psy, które razem będziemy oszczekiwać. Pani zniknie, ale tylko na chwilę (ta chwila to może być tydzień...). Dam radę, będzie fajnie”. Mniej więcej tak właśnie działa stabilny psychicznie, zdrowy, zrównoważony pies. Czego Państwu i sobie życzę :)


Ela Bazgier prowadzi w podwarszawskim Milanówku psi hotel.

Zdjęcie autorstwa Taida Tarabuła