Jestem Tajfun. Kilka lat spędziłem niestety w schroniskowej izolatce. Średnio dogaduję się z innymi psiakami, dlatego tam się znalazłem. Aktualnie mam koleżankę, z którą dogaduje się świetnie, więc prawdopodobnie z innymi suczkami dogadam się całkiem nieźle. Swoją fizjonomią przypominam większego jamnika. Ważę około 12 kg. Jestem typem sportowca - uwielbiam bieganie za piłkami. W czasie zabawy jestem skupiony tylko na tym. Mam w sobie niespożytkowane pokłady energii. Mimo niewielkiego wzrostu będę świetnym towarzyszem rowerowych i pieszych wycieczek. Lubię też wodę i pływanie. Kocham ludzi, mogę śmiało zamieszkać z dziećmi , ale chyba najlepiej starszymi. Rodzina, która mnie adoptuje będzie bardzo zadowolona, bo ja to żywe srebro. Obecnie mieszkam pod Częstochową, gdzie można mnie poznać.
Cześć, jestem Kojot i szukam domu stałego. Niestety pomimo dość młodego wieku nie miałem łatwego życia. Mój "właściciel" chciał mnie zabić - uderzając w głowę. Na szczęście znaleźli mnie dobrzy ludzie i udało im się mnie uratować. Trafiłem do przytuliska - na 2 lata. Tam nie dałem się nikomu dotknąć - pamiętałem złe wydarzenia i na wszelki wypadek wolałem ostrzegać. Teraz, w domu tymczasowym, na nowo uczę się życia z ludźmi, że dotyk nie jest zły. Zaczynam wierzyć, że nikt mnie już nie skrzywdzi i zasługuję na szczęśliwe życie. Moja opiekunka mówi, że jestem bardzo mądry. Staram się! Niestety nie jestem psem dla każdego. Potrzebuję mądrego i cierpliwego przewodnika, który zrozumie moje lęki i da mi czas na zaufanie mu. Ja bardzo chcę, tylko czasami jeszcze się boję. A może właśnie Ty mi dasz mi szansę?
Jestem Matylda, dziecko ulicy, tak jak moje siostry - Migotka i Lunka. Na szczęście dostałyśmy drugie życie, bo uratowała nas nasza mama, przeprowadzając w miejsce, gdzie dostawałyśmy jedzenie. Potem zostałyśmy zabrane do domu tymczasowego. Nasze ludzkie opiekunki walczyły o nasze życie i wygrałyśmy tę walkę!!! Podchodzimy troszkę z rezerwą do człowieka, w sumie znając nasza historię nie powinno Cię to dziwić. Cierpliwość i praca na pewno zdziała cuda, bo bardzo pragniemy być kochane!
Cześć, jestem Teddy. Jestem małą, puchatą kuleczką – jeszcze trochę nieporadną, ale już bardzo gotową, żeby kochać i być kochanym. Nie pamiętam wiele z początku mojego życia. Wiem tylko, że było zimno, twardo i cicho. Trafiłem do ludzi, którzy w końcu się przejęli. Ale zanim to się stało… coś złego musiało się wydarzyć. Nie wiem, gdzie jest moja mama. Nie wiem, co stało się z moim rodzeństwem. Słyszę czasem, że pewnie stoją gdzieś na łańcuchach. Może marzną. Może już się poddały. Ja jeszcze nie. Ja mam szczęście. Bo ktoś wyciągnął mnie z tego wszystkiego. Dostałem ciepło, troskę, opiekę weterynarza – jestem już po pierwszych potrzebnych zabiegach. Zdrowy. Gotowy do adopcji. Zwierzaki są super – chętnie mam towarzystwo. Szybko się uczę, merdam ogonem prawie bez przerwy i mam w sobie więcej miłości, niż futerka (a to naprawdę sporo!). Szukam człowieka. Takiego już na zawsze. Kogoś, kto nie zamknie mnie na łańcuchu, nie zapomni o misce, nie przestanie się mną cieszyć, gdy urosnę. Kogoś, kto powie: „Teddy, jesteś w domu”.
Jestem Migotka, dziecko ulicy, tak jak moje siostry - Matylda i Lunka. Na szczęście dostałyśmy drugie życie, bo uratowała nas nasza mama, przeprowadzając w miejsce, gdzie dostawałyśmy jedzenie. Potem zostałyśmy zabrane do domu tymczasowego. Nasze ludzkie opiekunki walczyły o nasze życie i wygrałyśmy tę walkę!!! Podchodzimy troszkę z rezerwą do człowieka, w sumie znając nasza historię nie powinno Cię to dziwić. Cierpliwość i praca na pewno zdziała cuda, bo bardzo pragniemy być kochane!
Od lat prowadzimy domy tymczasowe dla bezdomnych psów i kotów. Przygotowujemy je do życia z człowiekiem, a kiedy są gotowe do adopcji, oddajemy w jak najlepsze ręce.
Zwierzaki mieszkają z nami w domu, a nie w schronisku. Dlatego dobrze wiemy jak się zachowują, jaki mają charakter, z czym trzeba będzie popracować. Dzięki temu możemy Ci pomóc i doradzić w tej ważnej decyzji.
Tak wygląda bezdomność w schronisku...
...a tak u nas "na tymczasie"
Tym autem adopciaki jadą po lepsze życie.
Jesteśmy grupą prywatnych osób, wolontariuszy. Zwierzęta to nasza pasja i poświęcamy mnóstwo czasu i energii, żeby przemienić niechciane bezdomniaki w kochane i szczęśliwe Adopciaki.
To kosztuje. Transport, leczenie, czipowanie, odrobaczanie, odkleszczanie, sterylizacja, żywienie, akcesoria, praca z behawiorystą, szkolenia, ogłoszenia w necie... wydatków jest mnóstwo.
Nie mamy dotacji publicznych. Pomaga nam firma Purina, która zapewnia Adopciakom start w programie - więcej o zaangażowaniu Puriny w zakładce NASI PARTNERZY.
Ale większość kosztów utrzymania i adopcji naszych zwierząt pokrywamy sami, z własnych, prywatnych środków i dzięki szczodrości darczyńców - zwykłych ludzi, takich jak Ty.